Kopalnia w Werbin staje się
przedmiotem konfliktu

Wszystko zaczęło się od zatrudnienia przez władze Werbin niejakiej Wolnej Kompanii Drakk'haris. Miasto zleciło owej grupie oczyszczenie od dawna zamkniętej kopalni Latimeria ze stworów, które się w niej zagnieździły. Po długich negocjacjach przedstawiciele Kompanii przystali na warunki zaoferowane przez burmistrza Werbin; to jest dwadzieścia srebrników dla każdego, kto wziął udział w akcji oczyszczania kopalni. Kompania wykonała zlecone zadanie, eksterminując bazyliszki bez większych problemów. Kłopoty zaczęły się, gdy przyszło do wypłacenia nagrody. Przedstawiciele Kompanii zaczęli żądać sumy większej, niźli ustalona. Burmistrz odrzucił te absurdalne żądania, otrzymując w odpowiedzi pogróżki. Nie mogąc oddelegować strażników miejskich z ich aktualnych stanowisk, a co za tym idzie, zapewnić kopalni odpowiedniej ochrony - miasto zdecydowało się na zatrudnienie najemników. Na ich czele stanął znany w krainie watażka, Rothe Lindes. Jak widać miasto było naprawdę zdesperowane, a groźba zemsty musiała być nad wyraz prawdopodobna. Obawy okazały się uzasadnione Szybko okazało się, że miasto drżało ze strachu nie bez powodu. Kompania Drakk'haris przybyła w zaledwie dzień po nieudanych negocjacjach, roszcząc sobie prawa do nieruchomości i żądając rozmowy z jej nowym właścicielem, który wyraźnie nie życzył sobie ujawniania swej tożsamości. Jak można się było spodziewać, miasto, reprezentowane w tym momencie przez burmistrza, odmówiło ujawnienia jakichkolwiek informacji, a także przekazania praw do kopalni. Naoczni świadkowie twierdzą, że zaraz po wyjściu z siedziby głowy miasta, Kompania, wraz z wynajętymi pomocnikami, udała się pod kopalnię Latimeria. Tam wywiązała się krótka i nerwowa dyskusja pomiędzy przedstawicielem Kompanii, a Rothe Lindesem. Najemnicy, z drowem na czele, wycofali się do kopalni, zaś Kompania zaczęła się szykować do walki przed jej wejściem. Bohater czy jednak bandyta? Co ciekawe - tą nielegalną próbą przejęcia kopalni dowodził znany ze swoich heroicznych czynów, lider nieistniejącej już Gildii Cechów - Anward. Wraz z nim w ataku udział brał również dość sławny Navu Vruzael, także znany jako wysoko postawiona osobistość z Gildii. Reszta popleczników Kompanii była mniej znana, wszyscy zostali rozpoznani przez Rothe, który ich listę przekazał burmistrzowi Werbin. Oprócz wspomnianych wyżej panów w ataku brali udział: Minstrella, Glieve, Petrus, Riv Devisson oraz Riordan Virezz. Wszyscy oni są poszukiwani przez władze Werbin, jako wyjęci spod prawa. Ostatni z wymienionych napastników aktualnie przebywa w więzieniu, czekając na prawomocny wyrok w swej sprawie. Dramatyczny przebieg walki Udało się nam także dotrzeć do jednego z najemników, który walczył pod dowództwem Rothe. Zrelacjonował on dla nas przebieg walki, która miała swoje miejsce w kopalni.
"Szef, to jest Rothe, wpadł do kopalni wściekły razem z Alerem [jednym z nas] przy boku. Rozkazał nam załadować kusze i przyjąć formację półksiężyca przy jedynym wejściu. Mieliśmy strzelać do każdego, kto się w nim pojawi, bez rozkazu. Oczekiwanie zdawało się trwać w nieskończoność, aż nagle pod nasze stopy wleciał jakiś kamień. Nic się nie stało, jednak jak później wytłumaczył nam Ren - nasz mag, kamień był zaklęty. Gdyby nie przełamał czaru, to bez wątpienia zostalibyśmy rozerwani przez magiczny wybuch. Wkrótce po tym zdarzeniu przez wejścia wlała się cała gromada przeciwników. Jednego udało się nam od razu wyeliminować z dalszej walki, a dwóch innych ranić. Niestety ten z twarzą zasłoniętą maską ustrzelił trzech naszych przy pomocy jakiejś dziwnej wariacji kuszy. Ren uznał go za najniebezpieczniejszego, więc unieruchomił napastnika przy pomocy bariery. Co ciekawe - ten zbrojny nawet nie podjął próby wyswobodzenia się, ułatwiając Renowi pracę. Zaczęliśmy walkę w zwarciu. Trwała długo. Dzięki Renowi nie musieliśmy martwić się o magów, jednak ich zbrojni i tak sprawili nam wiele problemów. Z dwunastu osób ostało się nas ledwie pięciu. Wszyscy poza niejakim Riordanem uciekli. Ostatecznie, tego jednego udało się nam zatrzymać." Jaki będzie dalszy ciąg tej historii? Postanowiliśmy zapytać o to samego burmistrza Werbin. Rozmowę przeprowadził jeden z naszych pracowników - Atan.
Atan: Dziękuję, że znalazł Pan dla nas czas, Burmistrzu.
Burmistrz: Cóż, moim obowiązkiem jest przekazać obywatelom prawdę na temat wydarzeń, które miały miejsce zaledwie kilka nocy temu w moim mieście.
Atan: Czy mógłby nam Pan przybliżyć treść umowy, którą zawarł Pan z Kompanią?
Burmistrz: Tak, oczywiście. Kompania zobowiązała się do oczyszczenia kopalni Latimeria. Każdy, kto wziąłby czynny udział w tej operacji miałby otrzymać od miasta sumę dwudziestu srebrników.
Atan: Skąd więc roszczenia dotyczące samej kopalni?
Burmistrz: Kompania po wykonanej pracy zdecydowała, iż zaproponowana suma może zaledwie pokryć koszty eksterminacji bazyliszków. Kiedy odmówiłem zwiększenia tej sumy, ponad dwukrotnie zagrozili zajęciem kopalni.
Atan: Wówczas zatrudnił Pan najemników. Dlaczego do kopalni nie została przydzielona ochrona pod postacią straży miejskiej?
Burmistrz: Nasze miasto jest nękane przez ataki goblinów, nie stać nas na odesłanie nawet jednego człowieka do strzeżenia kopalni przed jedynie potencjalnym zagrożeniem.
Atan: Ale przyzna Pan, że wybór Rothe Lindesa, niesławnego w tych stronach, na dowódcę najemników było dość nietrafionym pomysłem?
Burmistrz: Nie, nie przyznam. Pan Lindes wywiązał się z powierzonych mu zadań idealnie. Nie rozumiem też dlaczego miałbym wzgardzić jego służbą tylko przez wzgląd na jego przeszłość. Pan Lindes porzucił swój dawny styl życia, a jego umiejętności są naprawdę wspaniałe. Był idealnym kandydatem. Poza tym, jak uczy nas historia konfliktu mojego miasta z Kompanią, przeszłość niewiele znaczy.
Atan: Co ma Pan na myśli?
Burmistrz: Czyż próbą bezprawnego przejęcia nieruchomości należącej do prywatnego inwestora nie dowodził Anward? Który wcześniej wsławił się jako obrońca krainy? Jak widać stary przestępca okazał się być praworządnym, zaś bohater dopuścił się bandyckich czynów.
Atan: Wspomniał Pan o prywatnym inwestorze. Kto aktualnie jest właścicielem kopalni?
Burmistrz: Pewien szlachcic pochodzący z Karka-Han. Nie mogę jednak udzielić bardziej szczegółowych informacji; zostałem poproszony o dyskrecję i jestem tym bardziej zobowiązany do takowej ze względu na niebezpieczeństwo ze strony Kompanii.
Atan: Czy miasto zamierza wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec osób, które wzięły udział w ataku?
Burmistrz: Wszyscy oni są poszukiwanymi bandytami. Poprosiliśmy już o pomoc w ich ujęciu pozostałe miasta i wciąż czekamy na odpowiedź.
Atan: A co się stanie z niejakim Riordanem, który aktualnie jest w niewoli?
Burmistrz: Zostanie osądzony zgodnie z literą prawa. Aktualnie wciąż oczekuje na proces.
Atan: Co z rodzinami zmarłych? Miasto zamierza je w jakiś sposób wesprzeć?
Burmistrz: Zawód najemnika nie należy do bezpiecznych. Rodziny zmarłych powinny być przygotowane na ewentualną śmierć swoich bliskich. Miasto wypłaci im jedynie zaległy żołd.
Atan: Czy kopalnia nadal będzie chroniona przez najemników?
Burmistrz: Tak, przynajmniej dopóki nie wyłapiemy wszystkich, którzy są odpowiedzialni za ten bestialski napad. Zagrożenie wciąż istnieje.
Atan: Cóż, to wszystko, czego chciałem się od Pana dowiedzieć. Dziękuję za poświęcony mi czas.
Udało się nam dotrzeć także do kompanii Wywiad z przedstawicielem Kompanii, Rivem Devissonem przeprowadził niezawodny Atan.
Atan: Dziękuję, że zgodziłeś się na tą rozmowę. To bardzo ważne, by ludzie poznali punkt widzenia obu stron. Więc, może od początku. Przedmiotem konfliktu między Kompanią oraz Werbin była kopalnia. Dlaczego rościcie sobie do niej prawa? Według burmistrza dostaliście jedynie zlecenie na jej oczyszczenie. Za wykonanie pracy mieliście otrzymać wynagrodzenie pod postacią twardej waluty.
Riv Devisson: Isengrim Deithvenn negocjował z burmistrzem warunki naszego zatrudnienia. W nagrodę za oczyszczenie kopalni mieliśmy otrzymać ją na własność.
Atan: Twierdzisz więc, że burmistrz kłamie?
Riv Devisson: Tak, dokładnie tak.
Atan: To słowo przeciw słowu. Słowo burmistrza, przeciw słowu przestępcy, bowiem wasz czyn za przestępstwo został uznany. Czy spisaliście z burmistrzem umowę, która mogłaby potwierdzić twoją wersję?
Riv Devisson: Niestety nie, przeklinam nasz brak zapobiegliwości. To był wielki błąd. Burmistrz zdecydował się powierzyć pieczę nad kopalnią szlachcicowi z Karka-Han, tym samym łamiąc naszą umowę.
Atan: Wiecie więc kto został nowym właścicielem kopalni? Dlaczego nie dochodziliście swoich praw u niego, zamiast próbować przejąć nieruchomość siłą?
Riv Devisson: Nie wiemy. Od burmistrza dowiedzieliśmy się jedynie, iż jest to szlachetnie urodzona osoba zamieszkująca Karka-Han. Nie chciał lub nie mógł zdradzić nam godności owego szlachcica.
Atan: Rozumiem. Czy jednak nie było możliwości negocjacji? Musieliście posuwać się do zbrojnej manifestacji, w trakcie której zginęło siedem osób?
Riv Devisson: Burmistrz nie był skory do prowadzenia jakichkolwiek rozmów. Postawił nam ultimatum. Mówiąc bez ogródek, bierzemy pieniądze albo możemy wynieść się z miasta.
Atan: Więc postanowiliście wykorzystać trzecią opcję i zamordować ludzi mu służących?
Riv Devisson: Przede wszystkim - nie ruszyliśmy do kopalni chcąc kogokolwiek zabijać. Naszym celem była rozmowa z przywódcą najemników celem poznania tożsamości tajemniczego szlachcica. Jednakże Rothe także nie był chętny rozmawiać na ten temat.
Atan: Więc, gdy nie udzielił odpowiedzi na wasze pytania, stwierdziliście, że najlepszym rozwiązaniem będzie zabicie go?
Riv Devisson: Zabicie go?
Atan: No tak. Chyba nie powiesz mi, że zaczęliście eksterminowanie jego ludzi po to, by potem z nim porozmawiać przy kuflu piwa?
Riv Devisson: Poniosło nas, przyznaję. Zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie. Zastanawia mnie jednak dlaczego burmistrz oraz Rothe tak zawzięcie ukrywają tożsamość właściciela kopalni.
Atan: Cóż. Rodzin zmarłych to raczej nie pocieszy. Domyślam się, że właściciel po prostu nie chce ujawniać swoich danych. Kolejne pytanie. Jaki udział w całej sprawie mieli Anward i Navu Vruzael?
Riv Devisson: Anward początkowo miał nam tylko pomóc w rozmowach. Navu Vruzael znalazł się tam przypadkiem.
Atan: Więc te - co by nie powiedzieć - dość sławne w krainie postaci postanowiły bez żadnych szczególnych powodów przyłączyć się do ludobójstwa?
Riv Devisson: Ludobójstwo? Czy to aby nie przesada?
Atan: Ludobójstwo to rzeczywiście zbyt mocne słowo, mówmy o mordzie. W końcu wynajęci przez miasto ludzie jedynie się bronili, nawet złapawszy jednego z was nie wyrządzili mu krzywdy.
Riv Devisson: Bronili się? Gdy weszliśmy do kopalni zostaliśmy przyjaźnie przyjęci przez kilkanaście bełtów.
Atan: Z relacji osób, które przeżyły wynika, iż najpierw próbowaliście za pomocą magii ich wybić. Mieli chyba prawo sądzić, że nie wejdziecie do kopalni rozmawiać?
Riv Devisson: Mieli. Wróćmy jednak do Riordana, który został przez Rothe i jego ludzi zniewolony. Widziałem go po wyjściu z kopalni. Jakby to powiedzieć… Nie wyglądał na szczególnie zdrowego.
Atan: Cóż, mimo wszystko spędził kilka dni uwięziony. To normalne, że nie zaznał tam luksusów. Co zamierzacie dalej? Czy myślicie o jakiejś rekompensacie dla miasta i rodzin ofiar?
Riv Devisson: Tak. To normalne, że był bity. I tak, myślimy o rekompensacie dla rodzin zabitych.
Atan: Czy chciałbyś jeszcze coś powiedzieć, nim zakończymy naszą rozmowę?
Riv Devisson: Nie. To wszystko. Popełniliśmy błąd i mamy nadzieję go naprawić zaczynając od pomocy rodzinom, których. bliscy zginęli w kopalni
Atan: Dziękuję więc za rozmowę. Atan (Rothe Lindes)

Adept Nocturnus Oris Custodia
brutalnie zamordowany

Tuż po zawieszeniu, adept Nocturnus Oris Custodia - Sanjuro Sadatake - zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Niedawno odnaleziono jego zwłoki, posiadające ciężkie obrażenia - w tym rozprute plecy. W środę, dwudziestego siódmego kwietnia, na pograniczu Dziewiczej Kniei oraz Orlej Grani, odnaleziono rozszarpane ciało. Przypadkowi przechodnie mogliby uznać je za efekt ataku dzikiej zwierzyny. Oględziny na miejscu ukazały jednak zgoła inny powód śmierci - jak się okazało - adepta Sanjuro. Plecy ofiary zostały precyzyjnie przecięte przy użyciu ostrza, które wytrzewiło młodego mężczyznę. Siły Gwardii, wspierane przez magów z Nithal, przebadały okolicę. Niestety, ślady w większości były zatarte, potwierdzając podejrzenia co do samych zwłok - leżały tam od kilku dni. Przy użyciu odpowiednich czarów, odnaleziono z pozoru nieistotne, krwawe poszlaki. Pojedynek musiał być widowiskowy Wykorzystując magię poznania, wojskowi specjaliści częściowo odtworzyli prawdopodobny przebieg walki. Jak się okazało, ofiara wykorzystywała inkantacje do wsparcia swych ataków oraz leczenia bieżących ran. Pierwszego czaru użyto już na początku walki, Sanjuro utworzył w powietrzu wysoce ścieśnione obszary, tworzące jakby schody, podejmując próbę kopnięcia wroga w głowę. Ten jednak wykonał unik, słabo raniąc przy tym wampira. Adept N.O.C. uleczył prędko swą ranę, wykorzystując do tego niewielką ilość energii - co wskazywać mogłoby na niewielkie obrażenia. Chwilę później, młody wampir odepchnął przeciwnika silnym podmuchem, choć na niewiele to się zdało. Oponent niemalże odciął mu rękę, która zawisła bezwładnie na płacie skóry. Niedługo po tym nastąpiło silne naruszenie osnowy magii poprzez uleczenie z pozoru straconego już ramienia. Wampir prawdopodobnie skrył się, co pozwoliło mu także na zajście wroga od tyłu, wtedy, nieżyjący już mag, wprowadził do jego organizmu bańkę sprężonego powietrza, przyprawiając swego oprawcę o niemałe katusze. Kolejne wyładowanie magii było najprawdopodobniej formą połączonej obrony wraz z bieżącym uzdrawianiem. Kontratak adepta N.O.C. był wyjątkowo szybki, wspierany jednocześnie silnym błyskiem światła oraz ścianą skupionego powietrza, co prawdopodobnie miało zaszachować oponenta. Kolejny epizod szermierczej walki nie jest do końca znany, gdyż został przyćmiony przez potężny czar - Sanjuro jakby rozpłynął się w powietrzu, chwilę później ukazując swą sylwetkę kilka metrów dalej. Jest bardzo prawdopodobne, iż tuż przed rzuceniem tego zaklęcia wydarzyło się coś poważnego - czar ten niemalże wykończył chłopaka. Ostatnim etapem potyczki była desperacka próba przygwożdżenia oprawcy, poprzez spętanie go w dziwnym uścisku. Na miejscu odnaleziono wyryte w ziemi znaki, które prawdopodobnie posłużyły do jakiegoś rytuału. Zużyło to resztki energii Sanjuro, który chwilę później zginął od jednego, silnego ciosu. Wojskowy pochówek Przeprowadzenie sekcji utrudniał fakt, iż część organów wampira została zjedzona przez dzikie zwierzęta. Uszkodzenia kości były jednak rozległe - poważne uszkodzenie kręgosłupa niemalże od karku po odcinek lędźwiowy. Część kręgów pękła lub została ukruszona, a rdzeń został przerwany, co stanowiło bezpośrednią przyczynę śmierci. Mocno napięte mięśnie i ścięgna rozerwały się wzdłuż pleców, uwalniając na zewnątrz trzewia. Jako, iż ślady cięcia odnaleziono nawet głęboko w zwłokach, można spekulować, że organy wewnętrzne także uległy poważnemu uszkodzeniu. Poza tym nie wykryto innych śladów, co potwierdza wersję magów mówiących o bieżącym leczeniu się w trakcie walki.
Pomimo zawieszenia, podjęto decyzję o wojskowym pogrzebie. Ciało zszyto i pochowano z insygniami Nocturnus Oris Custodia - przysługującymi adeptom. Miejsce pochówku oraz jego dokładny czas utajniono. Śledztwo w tej sprawie dalej trwa. Gwardia

Nowe dzieje wojskowości w Margonem?
Szczyt bezpieczeństwa 1328

W najbliższym czasie odbędzie się szczyt bezpieczeństwa na rzecz nowego paktu państw-miast północy i Nithal. Wojsko na razie utajnia szczegóły wydarzenia, ale jest bardzo prawdopodobnym, iż światło dzienne ujrzy zapowiadana Doktryna Bezpieczeństwa.


Stare miasta Margonem zawsze dążyły do budowy atmosfery pokoju i porozumienia. Pomimo nieudanych prób stworzenia unitarnego państwa - ze stolicą w Karka-Han - podejmowano różne formy współpracy. Jedną z najstarszych była Gwardia, z której wywodzą się obecne Nocturnus Oris Custodia oraz Straż Graniczna. Ich dotychczasowa działalność nie była jednoznacznie określona w systemie prawnym. Ze względu na niemałe zasługi, formacje o charakterze transmiejskim były powszechnie akceptowane i wspólnie finansowane. Trudna sytuacja polityczna Utopijne idee zostały jednak skonfrontowane z brutalną rzeczywistością krainy. Trudności w zwalczaniu dawnych organizacji skrytobójczych prowadziły do licznych nadużyć. Wsparcie ciężkiej kawalerii przeszło do ogólnej świadomości jako oznaka słabości Północy, nadwyrężając tym samym dobrą wolę Nithal. Sprawę pogorszyła sytuacja Tuzmer, wymagająca integracji południa i odcięcia się tym samym od spraw na linii Werbin-Torneg. Nie bez znaczenia była też manifestacja przez Thuzal wrogich intencji wobec Ithan, głównej warowni u podnóża gór Andarum Ilami. Rosnące znaczenie interwencji ówczesnej Gildii Cechów oraz grup najemniczych sprawiło, że Gwardia zmuszona została do podjęcia prac nad budową bezpieczeństwa w tym trudnym okresie. Pojawiły się głosy, iż jest to ostatnia szansa na spisanie wspólnej dyrektywy, pozwalającej przetrwać takim formacjom jak Straż Graniczna czy Nocturnus Oris Custodia.
"Wierzę, że bezpieczeństwo zależy od woli wszystkich miast - budowy wspólnego systemu zwalczania zagrożeń, który zostanie ustrzeżony od prywatyzacji i żądzy pieniądza. Obecna sytuacja rodzi potrzebę silnego umocowania legislacyjnego Gwardii i jej odmian [wraz ze Strażą Graniczną, przyp. red.]" - stwierdziła Wiceburmistrz Nithal, Rea Animi.
Generał N.O.C., Materios Dragonius wskazuje, iż niefortunny układ miast, tworzący flankę okalającą centrum krainy z Eder w obrębie, wymaga zacieśnienia współpracy na polu politycznym, wojskowym oraz technologicznym. Dowodzący siłami specjalnymi zwraca też uwagę na konflikty takie jak Zakon Czerwonego Sokoła - Gildia Cechów uważając, iż brak podstaw prawnych utrudnia działania prewencyjne. Sekretne przygotowania Szczyt bezpieczeństwa ma zgromadzić dostojników ze wszystkich północnych miast, Nithal, a także przedstawicieli organizacji transmiejskich. Zagrożenie próbą zamachu wydaje się nadzwyczaj realne, dlatego wojsko utajnia na razie miejsce oraz dokładny termin obrad. Istnieją spekulacje dotyczące ratusza w Karka-Han, choć nieco niejasne relacje z Werbin - zwłaszcza po ostatnich walkach - mogą zrewidować ten pogląd. Datę natomiast zdradzają umowy handlowe, wskazując (prawdopodobnie) okolice połowy maja.
Można się spodziewać, iż ostatecznie wybrany obiekt będzie silnie chroniony, a wszelkie napoje, jadło i przedmioty wnoszone na salę obrad zostaną starannie sprawdzone. Tak ważne wydarzenie stanowić będzie prezentację siły i spójności obecnego sojuszu. Sprawia to, iż potencjalny atak mógłby znacząco zmienić ustalenia dotyczące przyszłości wojska. Nowy dokument początkiem kolejnej generacji współpracy? Celem obrad ma być stworzenie Doktryny Bezpieczeństwa, długo już zapowiadanego aktu prawnego. Nie jest nadużyciem stwierdzenie, iż stanowić będzie przełom legislacyjny - jeszcze nigdy nie spisano jednolitego prawa warunkującego wspólną wojskowość. Trudno jednak prognozować, czy sam sojusz również przeżyje renesans. Wydaje się, iż dokument będzie jedynie doszlifowaniem owocu obecnej współpracy wraz z określeniem planów na przyszłość. Wnikliwy obserwator

Kącik humoru

Estrill westchnęła cichutko i schowała głowę pomiędzy kolanami.
«Maiq Liar» Pomóc ci, Es?
Estrill przeniosła wzrok na kota.
«Estrill» W czym?
«Maiq Liar» Sama tam głową nie sięgniesz.
Niriam przerzucił śnieżkę do lewej dłoni i posłał ją w Nataszę.
Natasza pisnęła cicho i szybko potrząsnęła ramionami chcąc strącić z nich śnieg, sięgnęła też ręką pod płaszcz chcąc wyciągnąć resztki śniegu.

«Niriam Valdar» Ups.
«Natasza Biełaja» Będę teraz mokra.
Skrzywiła się.
«Materios Dragonius» Pierwszy raz przy Niriamie…
Niriam Valdar wybuchł śmiechem. I to głośno.
«Sanjuro Sadatake» Wszyscy padnij!
Po ratuszu rozeszło się echo wybuchu. Podłogą na ułamek sekundy zatrzęsło, a z dwóch okiennic powypadały szyby.
...a potem nastała cisza.
Sanjuro Sadatake wstał.

«Yao Shasamo» Może ten co mówił o imigrantach na placu nie był do końca wariatem.
«Sanjuro Sadatake» Może nie był.
Maiq Liar wyhamował tuż przed Sanjuro.
«Maiq Liar» Kogo żeście zgarnęli?
«Sanjuro Sadatake» Jakiegoś psychola, który właśnie się wysadził.
«Maiq Liar» Że… co? Jak się wysadził?
«Maiq Liar» Może to imigrant z Hironii.
«Morgoth» Dorlanie.
«Dorlan Nud» Morgthcie.
«Morgoth» Morghtcie.
Morgoth zakrztusił się.
«Morgoth» Mam dusicielskie imię.
«Dorlan Nud» O co chodzi przyjacielu?
«Morgoth» Nie mam przyjaciół.
«Dorlan Nud» Zauważyłem.
«Juratus Eeus» Ależ mi przykro.
«Morgoth» Jestem samotnym wieprzkiem w tym chlewiku.
Młodzian wyprostował się dumnie.
«Morgoth>» Ale mam jędrny ogonek.
«Sanjuro Sadatake» Hokus pokus, czarne pióra, a Ara Blank nie ma siura!
Ptak zniknął.
[…]
Ara Blank też by objęła rękami ptaka. Gdyby go miała.

Laureat nagrody
prawego obywatela roku